piątek, 14 lutego 2014

Jak się broni gospel?


Istnieją gatunki muzyczne mniej lub bardziej obciachowe, którym należałoby zwrócić honor. Do takich z powodzeniem zaliczamy gospel – chrześcijańską muzykę obrzędową mającą swój rodowód w XIX-wiecznej kulturze czarnoskórych mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Parafrazując słowa Richarda Dyera[1], rzec można: gospel jest czymś więcej niż tylko formą muzyczną, to rodzaj tańca, mody, klubów i specyficznej wrażliwości w obcowaniu ze świętością.


 Spór o autentyczną modlitwę
 
Gospel – podobnie jak większość zjawisk związanych z kulturą chrześcijańską – jest dziś skazane na niechlubną sławę, choć paradoksalnie coraz więcej ludzi pragnie kontemplacji i zbliżenia do sfery sakralnej. W powszechnym wyobrażeniu gospel funkcjonuje jako dewocyjny śpiew praktykujących katolików. Nic bardziej mylnego! To co stanowi o wyjątkowości tego nurtu, to właśnie jej radosny wymiar. Gospel to dynamiczna mieszkanka rytmów, silnie pielęgnująca kulturę współuczestnictwa. Towarzyszy jej taniec i mnóstwo pozytywnej energii generowanej przez śpiewających, którzy stają się uczestnikami pozytywnej celebracji. Gospel długo spotykał się z krytyką wielu katolików ze względu na wymiar daleki od pompatycznego. Dziś również w mniemaniu niektórych niedopuszczalne jest tak głośne i egzaltowane podkreślanie swej religijności. Taka postawa – jaką lansuje nurt gospel – jest z punktu widzenia krytyków daleka od autentyczności. To raczej zabawa i niepoważny wybryk w sferze wymuszającej jak najpoważniejszą postawę. 


Czy jednak krytycy gospel, konserwatyści i zwolennicy tradycyjnych rytmów w muzyce chrześcijańskiej pozostają bez skazy, ustawicznie nosząc się ze swoją absolutną poprawnością i powagą? Wątpliwie. Można sądzić za Dyerem, że podobnie jak nie istnieją pierwotne wspólnoty i nurty machinalnie przeciwstawiane komercyjnej kulturze disco[2], tak sfera religijna nie wymaga od nas namaszczonej celebracji, odwodząc od radości i egzaltowanej zabawy. Jak sugeruje sama nazwa nurtu pochodząca od słów god spell (ang. dobra nowina) – gospel jest radosną pochwałą Boga i energiczną modlitwą dziękczynną. Niepodobna więc umniejszać roli gospel w Kościele. Dyskredytacja treści przekazywanych przez ten nurt również jest nie na miejscu. W chwilach radosnego uniesienia modlitwy wznoszone do Niebios bywają bowiem bardziej autentyczne niż te machinalnie powtarzane za modlitewnikiem.


Wyjątkowość badań na audiosferą

Bardzo ciekawe jest spojrzenie Richarda Dyera na kulturę popularną przez pryzmat dźwięku. Autor zdecydował się usytuować w centrum kultury disco osoby homoseksualne, które czynią z niej narzędzie służące wyrażaniu siebie i swej seksualności. Analizuje następnie trzy cechy, które konstytuują kulturę disco: erotyzm, romantyzm i materializm. Tekst Richarda Dyera i zawarta w nim perspektywa badawcza mogą okazać się użyteczne podczas dalszego eksplorowania studiów queer. Tłumaczą bowiem fenomen sfery fonicznej oraz jej znaczenia dla kultury popularnej, a także przekonują, jak bliskie codziennemu życiu może być doświadczenie dźwięku. Kwestie kultury popularnej czy seksualności omawiane były dotychczas z zupełnie innej perspektywy. Znaczenie miał tu swoisty behawioryzm jednostek korzystających z dóbr kultury, przestrzenie wizualne, psychologia czy polityka. Innowacyjne spojrzenie na dźwięk może pomóc wytłumaczyć wiele problemów związanych z kreowaniem tożsamości lub tendencji rozwojowych kultury masowej.





[1] R.Dyer, Only Entertainment. Londyn – Nowy Jork, s. 151.
[2] Ibidem, s. 152.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz