czwartek, 10 kwietnia 2014

Jak Polacy sobie siebie wyobrażają – Ranczo

   Według Benedicta Andersona naród jest wspólnotą wyobrażoną, to znaczy tworem, zrodzonym z kultury. Tym, co konstruuje taką wspólnotę są wspólne dla wszystkich jej członków wyobrażenia o niej. Nie jesteśmy w stanie znać wszystkich członków narodu, ale wyobrażamy sobie ich jako tych, z którymi coś nas łączy. Najczęstszą podstawową cechą wspólną jest język. Wszyscy Polacy mówią po polsku. Nawet jeżeli są Kaszubami czy Ślązakami, nadal odczuwamy z nimi wzajemną więź. Innym ważnym czynnikiem spajającym jest historia, czy raczej - wobec niemożliwości jej obiektywności - wersja historii, którą wszyscy rodacy poznali w szkole i w domu. Ważną rolę pełni także Tradycja – wspólny narodowy zespół tradycji oraz religia. Łączą nas także warunki geograficzno-klimatyczne, stereotypy innych narodów o nas i nasze o innych narodach, cechy narodowe, mity i tak dalej. To wszystko to wyobrażenia, które kreują wspólnotę – naród.
   Przykłady ich wszystkich można zaobserwować w serialu Ranczo i powstałym na jego podstawie filmie Ranczo Wilkowyje. Zdobył on dużą popularność właśnie dlatego, że uosabiał wszystko, co Polacy myślą o sobie lub myślą, że inni o nich tak myślą. Przede wszystkim, akcja dzieje się na wsi, która jest, jak wiadomo, ostoją polskości i najlepszych wartości, nieskażoną wrogą cywilizacją i panoszeniem się Zachodu. Dlatego też tak wyraźnie widać polskie wyobrażenia. Obecność Amerykanki w Wilkowyjach jeszcze je uwypukla.
Po pierwsze – język. Polacy mówią po polsku i są niezmierni dumni z tego, że jest to tak trudny język, że niewielu jest w stanie się go nauczyć. Nieważne, jak bardzo niewykształceni ludzie go kaleczą – Amerykanka i tak mówi gorzej, ku uciesze współmieszkańców i widzów. Po drugie historia – w serialu często pojawiają się odniesienia do niekoniecznie jednoznacznych w dyskursie europejskim wydarzeń. Druga wojna światowa, Napoleon, PRL, konstytucja 3. maja, czasy zaborów – przewija się wiele wątków, zwłaszcza tych, które ukazują Polaków w dobrym świetle – jako szlachetnych, odważnych, prawych patriotów. Jeżeli chodzi o tradycję i religię – łączą się one ze sobą nierozerwalnie. Ksiądz jest jedną z najważniejszych postaci w gminie, ma duży wpływ, na to, co się w niej dzieje, mimo że wciąż powtarza, że Kościół jest apolityczny i nie potępia ludzi. Niedzielna msza zrzesza prawie wszystkich mieszkańców, a wójt – ateista jest najczęściej postacią negatywną. To także kościelne dzwony wzywają wszystkich do ratowania ojczyzny przed mafią. Co także przywołuje na myśl wiele przykładów z polskiej historii, które udowadniają, że mimo wewnętrznych niesnasek, w obliczu prawdziwego zagrożenia potrafimy się zjednoczyć i skutecznie pokonać wroga.
   Obraz Polaka, jaki wyłania się z serialu nie jest może najlepszy, ale za to bliski sercu każdego z nas. Nie musimy się z nim indywidualnie utożsamiać, ale odnajdujemy w nim cechy, które każdemu z nas są znane jako „narodowe”. Z Rancza wiemy, że Polak: jest nieufny wobec obcych, ale jednocześnie entuzjastycznie przyjmuje wszystko, co „amerykańskie”. Lubi wypić i jest w tym mistrzem: panowie z ławeczki są ulubionymi bohaterami, mimo że w rzeczywistości byłoby to niemożliwe; ci sami panowie bardzo „po polsku” tłumaczą zjawisko picia różnymi wydarzeniami z polskiej historii; wódka jest nieodłącznym elementem ważnych wydarzeń: powitanie Lucy, wesela, powitanie zagranicznej delegacji, wstąpienie do senatu, na odwagę, na nerwy, z radości, ze smutku itd. Polak jest konserwatywny, a nawet zacofany – protest mężczyzn przed gminą, tylko dlatego, że ich żony postanowiły zacząć pracować. Polak jest religijny i zawsze słucha księży, a biskupa nie potrafi przywitać bez honorów. Polskie kobiety dobrze gotują, polscy mężczyźni dobrze budują. Zwłaszcza, jeśli mają się zebrać razem i odbudować jedyny we wsi lokal, gdzie można pić alkohol. Polak jest dzielny w sytuacji zagrożenia i jest gotowy zginąć za ojczyznę – obrona przed mafią.

   Przykłady można by mnożyć. W serialu pokazane jest wiele wyobrażeń Polaków o nich samych, które sprawiają, że czujemy się wspólnotą  - narodem. Nie jest ważne, czy sami się z tymi wyobrażeniami identyfikujemy, czy w ogóle znamy kogokolwiek, kto odpowiada takiemu obrazowi Polaka – ważne jest, że cechy tego obrazu dobrze znamy i są nam bliskie. W ten sposób tylko Polak Polaka może naprawdę zrozumieć, „tylko Polak Polakowi może ufać, Polak do Polaka może się uśmiechać, Polak Polaka może kochać”, jak mówi wójt Wilkowyj w swoim spocie wyborczym.

sobota, 5 kwietnia 2014

Pół-emancypantki

Amerykański serial „Seks w wielkim mieście”, choć pionierski dla swojego gatunku, odniósł ogromny sukces i stał się wzorem dla powstających później seriali postfeministycznych. Mimo niemożliwości odtworzenia na rynku polskim warunków, na których był emitowany w Stanach Zjednoczonych, producenci inspirując się formułą kultowego już serialu, decydują się wciąż na wprowadzanie do ramówek programów o formule choć w części zbliżonej do opowieści o Carrie Bradshaw i jej przyjaciółkach. Przede wszystkim liczba użytkowników telewizji kablowej w Polsce jest proporcjonalnie znacznie mniejsza niż w USA, co uniemożliwia dotarcie do specyficznego, choć licznego audytorium. Jane Arthurs, w swoim tekście poświęconym serialom postfeministycznym, na przykładzie „Seksu w wielkim mieście”, jako źródło gatunku, wskazuje popularne sitcomy, literaturę typu „chick lit” oraz czasopisma kobiece, które w procesie remediacji stały się podstawą dla serialu postfeministycznego. Polskie seriale czy filmy, wykazujące się podobieństwami do „Seksu w wielkim mieście” wydają się być raczej przeszczepione z gruntu amerykańskiego, niż czerpiące z istniejących już na rynku Polskim gatunków telewizyjnych czy też literackich.
Choć były w polskiej telewizji próby stworzenia formatu podobnego do „Seksu w wielkim mieście”, („Klub szalonych dziewic” stacji TVN, serial na podstawie książki, tak jak amerykański pierwowzór), nie zakończyły się one sukcesem frekwencyjnym, a wręcz przeciwnie. Biorąc pod uwagę dostępność w internecie wszystkich sezonów i odcinków amerykańskiego serialu, tworzenie jego polskiego odpowiednika mogło wywołać jedynie kpiny z przyrównywania Warszawy do Nowego Jorku. Mimo porażki „przepisania” obcego formatu na grunt rodzimy wydaje się, że polscy twórcy nie w pełni zrezygnowali z inspiracji kultowym serialem, wątków czy pomysłów używają jednak w sposób wybiórczy.
Arthurs w swoim tekście wyróżniła dwa pola emancypacji bohaterek „Seksu w wielkim mieście”. Jednym z nich była praca zawodowa,przestająca być jedynie obowiązkiem i koniecznym źródłem zarobku, a stała się polem do spełnienia i realizacji swoich pasji, a także drogą do uzyskania finansowej niezależności. Drugim polem realizacji bohaterek miało być bujne życie seksualne, prowadzone poza męską dominacją i zasadami definiującymi ściśle kobiecą moralność. Tę część postfeministycznej strategii stosuje wiele z nowych polskich seriali, których głównymi bohaterkami w znacznej części stają się dzisiaj kobiety. Słynne serialowe prawniczki: Magda Miłowicz („Magda M.”) i Agata („Prawo Agaty”) realizują się w swoim zawodzie, mieszkają same w mieszkaniach o wysokim standardzie, a wykonywaną pracę (której poświęcona jest spora część czasu antenowego) wykonują z pasją i zaangażowaniem, odnoszą również sukcesy. Główną bohaterką polsatowskiego „Hotelu 52” jest Natalia Lipska, która po śmierci swojego ojca wraca do warszawy z Paryża, gdzie studiowała malarstwo, i z powodzeniem rozpoczyna kierowanie hotelem, zdobywając w miarę upływu czasu coraz większą kompetencję i posłuch pracowników. Podobnie Anka, główna postać serialu „Przepis na życie”, dla której utrata pracy staje się powodem do rozpoczęcia nowego zawodowego rozdziału w życiu, kiedy to od pracy na zmywaku przechodzi do prowadzenia własnej restauracji, odnoszącej oczywiście ogromny sukces, co staje się dopełnieniem udanego życia prywatnego.
Zdecydowanie bladziej wypadają w przypadku polskich seriali wątki wskazujące na seksualną emancypację bohaterek. Wydaje się, że mimo wszystkich sygnałów sugerujących odwrócenie się od ideałów mieszczańskiego życia i modelu rodziny, głównym zmartwieniem bohaterek jest bycie w szczęśliwym, stałym związku z jednym mężczyzną, a seksualna satysfakcja ma być jedynie jednym z komponentów udanego pożycia rodzinnego. Perypetie postaci są zazwyczaj przewidywalne i od pierwszego odcinka można się domyślać z kim główna bohaterka będzie pragnęła stworzyć idealny związek. Tak jest zarówno w przypadku „Przepisu na życie”, w którym w sposób sinusoidalny zmienia się stan związku Anki z Jerzym (ale wiadomo, że z Jerzym), jak i „Prawa Agaty” oraz „Magdy M.”. Wydaje się, że również damska publiczność myśląc o powodzeniu bohaterek seriali, życzy im życiowej stabilizacji w monogamicznym związku. I gromadki dzieci.

Można dyskutować nad tym jaki jest powód niekonsekwentnego stosowania myśli postfeministycznej w polskich serialach. Argumentem, który zapewne by się pojawił mogłaby być odmienna od amerykańskiej polska mentalność, na której ewolucji nie odcisnęła w tak znacznym stopniu seksualna rewolucja. Można by też zapewne mówić o przyzwyczajeniu Polek do wizerunku kobiety zgoła innego od tego lansowanego przez „Seks w wielkim mieście”, ale tutaj akurat można zauważyć ciągłą ewolucję, która przecież już doprowadziła do tego, że bohaterka zawodowo i finansowo niezależna nikogo już nie dziwi. Możliwe, że w bliskiej perspektywie emancypacja seksualna stanie się ważnym markerem tożsamości bohaterek polskich seriali, prawdopodobnie wtedy nie będzie potrzeby mówienia o „polskiej wersji” serialu, by format był dla widzów łatwy do identyfikacji.