sobota, 5 kwietnia 2014

Pół-emancypantki

Amerykański serial „Seks w wielkim mieście”, choć pionierski dla swojego gatunku, odniósł ogromny sukces i stał się wzorem dla powstających później seriali postfeministycznych. Mimo niemożliwości odtworzenia na rynku polskim warunków, na których był emitowany w Stanach Zjednoczonych, producenci inspirując się formułą kultowego już serialu, decydują się wciąż na wprowadzanie do ramówek programów o formule choć w części zbliżonej do opowieści o Carrie Bradshaw i jej przyjaciółkach. Przede wszystkim liczba użytkowników telewizji kablowej w Polsce jest proporcjonalnie znacznie mniejsza niż w USA, co uniemożliwia dotarcie do specyficznego, choć licznego audytorium. Jane Arthurs, w swoim tekście poświęconym serialom postfeministycznym, na przykładzie „Seksu w wielkim mieście”, jako źródło gatunku, wskazuje popularne sitcomy, literaturę typu „chick lit” oraz czasopisma kobiece, które w procesie remediacji stały się podstawą dla serialu postfeministycznego. Polskie seriale czy filmy, wykazujące się podobieństwami do „Seksu w wielkim mieście” wydają się być raczej przeszczepione z gruntu amerykańskiego, niż czerpiące z istniejących już na rynku Polskim gatunków telewizyjnych czy też literackich.
Choć były w polskiej telewizji próby stworzenia formatu podobnego do „Seksu w wielkim mieście”, („Klub szalonych dziewic” stacji TVN, serial na podstawie książki, tak jak amerykański pierwowzór), nie zakończyły się one sukcesem frekwencyjnym, a wręcz przeciwnie. Biorąc pod uwagę dostępność w internecie wszystkich sezonów i odcinków amerykańskiego serialu, tworzenie jego polskiego odpowiednika mogło wywołać jedynie kpiny z przyrównywania Warszawy do Nowego Jorku. Mimo porażki „przepisania” obcego formatu na grunt rodzimy wydaje się, że polscy twórcy nie w pełni zrezygnowali z inspiracji kultowym serialem, wątków czy pomysłów używają jednak w sposób wybiórczy.
Arthurs w swoim tekście wyróżniła dwa pola emancypacji bohaterek „Seksu w wielkim mieście”. Jednym z nich była praca zawodowa,przestająca być jedynie obowiązkiem i koniecznym źródłem zarobku, a stała się polem do spełnienia i realizacji swoich pasji, a także drogą do uzyskania finansowej niezależności. Drugim polem realizacji bohaterek miało być bujne życie seksualne, prowadzone poza męską dominacją i zasadami definiującymi ściśle kobiecą moralność. Tę część postfeministycznej strategii stosuje wiele z nowych polskich seriali, których głównymi bohaterkami w znacznej części stają się dzisiaj kobiety. Słynne serialowe prawniczki: Magda Miłowicz („Magda M.”) i Agata („Prawo Agaty”) realizują się w swoim zawodzie, mieszkają same w mieszkaniach o wysokim standardzie, a wykonywaną pracę (której poświęcona jest spora część czasu antenowego) wykonują z pasją i zaangażowaniem, odnoszą również sukcesy. Główną bohaterką polsatowskiego „Hotelu 52” jest Natalia Lipska, która po śmierci swojego ojca wraca do warszawy z Paryża, gdzie studiowała malarstwo, i z powodzeniem rozpoczyna kierowanie hotelem, zdobywając w miarę upływu czasu coraz większą kompetencję i posłuch pracowników. Podobnie Anka, główna postać serialu „Przepis na życie”, dla której utrata pracy staje się powodem do rozpoczęcia nowego zawodowego rozdziału w życiu, kiedy to od pracy na zmywaku przechodzi do prowadzenia własnej restauracji, odnoszącej oczywiście ogromny sukces, co staje się dopełnieniem udanego życia prywatnego.
Zdecydowanie bladziej wypadają w przypadku polskich seriali wątki wskazujące na seksualną emancypację bohaterek. Wydaje się, że mimo wszystkich sygnałów sugerujących odwrócenie się od ideałów mieszczańskiego życia i modelu rodziny, głównym zmartwieniem bohaterek jest bycie w szczęśliwym, stałym związku z jednym mężczyzną, a seksualna satysfakcja ma być jedynie jednym z komponentów udanego pożycia rodzinnego. Perypetie postaci są zazwyczaj przewidywalne i od pierwszego odcinka można się domyślać z kim główna bohaterka będzie pragnęła stworzyć idealny związek. Tak jest zarówno w przypadku „Przepisu na życie”, w którym w sposób sinusoidalny zmienia się stan związku Anki z Jerzym (ale wiadomo, że z Jerzym), jak i „Prawa Agaty” oraz „Magdy M.”. Wydaje się, że również damska publiczność myśląc o powodzeniu bohaterek seriali, życzy im życiowej stabilizacji w monogamicznym związku. I gromadki dzieci.

Można dyskutować nad tym jaki jest powód niekonsekwentnego stosowania myśli postfeministycznej w polskich serialach. Argumentem, który zapewne by się pojawił mogłaby być odmienna od amerykańskiej polska mentalność, na której ewolucji nie odcisnęła w tak znacznym stopniu seksualna rewolucja. Można by też zapewne mówić o przyzwyczajeniu Polek do wizerunku kobiety zgoła innego od tego lansowanego przez „Seks w wielkim mieście”, ale tutaj akurat można zauważyć ciągłą ewolucję, która przecież już doprowadziła do tego, że bohaterka zawodowo i finansowo niezależna nikogo już nie dziwi. Możliwe, że w bliskiej perspektywie emancypacja seksualna stanie się ważnym markerem tożsamości bohaterek polskich seriali, prawdopodobnie wtedy nie będzie potrzeby mówienia o „polskiej wersji” serialu, by format był dla widzów łatwy do identyfikacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz