Amerykański
serial „Seks w wielkim mieście”, choć pionierski dla swojego
gatunku, odniósł ogromny sukces i stał się wzorem dla
powstających później seriali postfeministycznych. Mimo
niemożliwości odtworzenia na rynku polskim warunków, na których
był emitowany w Stanach Zjednoczonych, producenci inspirując się
formułą kultowego już serialu, decydują się wciąż na
wprowadzanie do ramówek programów o formule choć w części
zbliżonej do opowieści o Carrie Bradshaw i jej przyjaciółkach.
Przede wszystkim liczba użytkowników telewizji kablowej w Polsce
jest proporcjonalnie znacznie mniejsza niż w USA, co uniemożliwia
dotarcie do specyficznego, choć licznego audytorium. Jane Arthurs, w
swoim tekście poświęconym serialom postfeministycznym, na
przykładzie „Seksu w wielkim mieście”, jako źródło gatunku,
wskazuje popularne sitcomy, literaturę typu „chick lit” oraz
czasopisma kobiece, które w procesie remediacji stały się podstawą
dla serialu postfeministycznego. Polskie seriale czy filmy,
wykazujące się podobieństwami do „Seksu w wielkim mieście”
wydają się być raczej przeszczepione z gruntu amerykańskiego, niż
czerpiące z istniejących już na rynku Polskim gatunków
telewizyjnych czy też literackich.
Choć
były w polskiej telewizji próby stworzenia formatu podobnego do
„Seksu w wielkim mieście”, („Klub szalonych dziewic” stacji
TVN, serial na podstawie książki, tak jak amerykański pierwowzór),
nie zakończyły się one sukcesem frekwencyjnym, a wręcz
przeciwnie. Biorąc pod uwagę dostępność w internecie wszystkich
sezonów i odcinków amerykańskiego serialu, tworzenie jego
polskiego odpowiednika mogło wywołać jedynie kpiny z
przyrównywania Warszawy do Nowego Jorku. Mimo porażki „przepisania”
obcego formatu na grunt rodzimy wydaje się, że polscy twórcy nie w
pełni zrezygnowali z inspiracji kultowym serialem, wątków czy
pomysłów używają jednak w sposób wybiórczy.
Arthurs
w swoim tekście wyróżniła dwa pola emancypacji bohaterek „Seksu
w wielkim mieście”. Jednym z nich była praca zawodowa,przestająca
być jedynie obowiązkiem i koniecznym źródłem zarobku, a stała
się polem do spełnienia i realizacji swoich pasji, a także drogą
do uzyskania finansowej niezależności. Drugim polem realizacji
bohaterek miało być bujne życie seksualne, prowadzone poza męską
dominacją i zasadami definiującymi ściśle kobiecą moralność.
Tę część postfeministycznej strategii stosuje wiele z nowych
polskich seriali, których głównymi bohaterkami w znacznej części
stają się dzisiaj kobiety. Słynne serialowe prawniczki: Magda
Miłowicz („Magda M.”) i Agata („Prawo Agaty”) realizują się
w swoim zawodzie, mieszkają same w mieszkaniach o wysokim
standardzie, a wykonywaną pracę (której poświęcona jest spora
część czasu antenowego) wykonują z pasją i zaangażowaniem,
odnoszą również sukcesy. Główną bohaterką polsatowskiego
„Hotelu 52” jest Natalia Lipska, która po śmierci swojego ojca
wraca do warszawy z Paryża, gdzie studiowała malarstwo, i z
powodzeniem rozpoczyna kierowanie hotelem, zdobywając w miarę
upływu czasu coraz większą kompetencję i posłuch pracowników.
Podobnie Anka, główna postać serialu „Przepis na życie”, dla
której utrata pracy staje się powodem do rozpoczęcia nowego
zawodowego rozdziału w życiu, kiedy to od pracy na zmywaku
przechodzi do prowadzenia własnej restauracji, odnoszącej
oczywiście ogromny sukces, co staje się dopełnieniem udanego życia
prywatnego.
Zdecydowanie
bladziej wypadają w przypadku polskich seriali wątki wskazujące na
seksualną emancypację bohaterek. Wydaje się, że mimo wszystkich
sygnałów sugerujących odwrócenie się od ideałów
mieszczańskiego życia i modelu rodziny, głównym zmartwieniem
bohaterek jest bycie w szczęśliwym, stałym związku z jednym
mężczyzną, a seksualna satysfakcja ma być jedynie jednym z
komponentów udanego pożycia rodzinnego. Perypetie postaci są
zazwyczaj przewidywalne i od pierwszego odcinka można się domyślać
z kim główna bohaterka będzie pragnęła stworzyć idealny
związek. Tak jest zarówno w przypadku „Przepisu na życie”, w
którym w sposób sinusoidalny zmienia się stan związku Anki z
Jerzym (ale wiadomo, że z Jerzym), jak i „Prawa Agaty” oraz
„Magdy M.”. Wydaje się, że również damska publiczność
myśląc o powodzeniu bohaterek seriali, życzy im życiowej
stabilizacji w monogamicznym związku. I gromadki dzieci.
Można
dyskutować nad tym jaki jest powód niekonsekwentnego stosowania
myśli postfeministycznej w polskich serialach. Argumentem, który
zapewne by się pojawił mogłaby być odmienna od amerykańskiej
polska mentalność, na której ewolucji nie odcisnęła w tak
znacznym stopniu seksualna rewolucja. Można by też zapewne mówić
o przyzwyczajeniu Polek do wizerunku kobiety zgoła innego od tego
lansowanego przez „Seks w wielkim mieście”, ale tutaj akurat
można zauważyć ciągłą ewolucję, która przecież już
doprowadziła do tego, że bohaterka zawodowo i finansowo niezależna
nikogo już nie dziwi. Możliwe, że w bliskiej perspektywie
emancypacja seksualna stanie się ważnym markerem tożsamości
bohaterek polskich seriali, prawdopodobnie wtedy nie będzie potrzeby
mówienia o „polskiej wersji” serialu, by format był dla widzów
łatwy do identyfikacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz